Chwilka przerwy o 11:30 w archiwum??
Tak, tak takiego smsa dzisiaj dostałam w pracy od mojego jeszcze męża. Oczywiście nie był kierowany do mnie, tylko do niej- Agnieszki. To imię będę nienawidziła do końca życia. I wszystko wróciło. Chociaż i tak nie miałam już nadziei, na nic nie liczyłam. Pojawił się ból brzucha, łzy, których nie można powstrzymać. A to wszystko w pracy. Oczywiście nie powstrzymałam swoich nerwów i na nowo rozgorzała dyskusja w smsach. Do niej też napisałam czy się dobrze bawi z moim mężem i czy sobie nie wygniotła ubrań. Ukojenie daje tylko Anielunia. I dobrze się złożyło, że to ja miałam ją odebrać ze żłobka dzisiaj. Później jechałyśmy na szczepienie autobusem prawie przez całe miasto. Zrobiło się już ciepło i droga była męcząca. I tu dostrzegam ponownie to co zrobił nam mój mąż. Zastanawiam się często czemu to mnie spotkało, nas tak naprawdę. Po co to całe cierpienie. Jesteś z kimś 12 lat, wydaje Ci się, że kogoś znasz, a potem spotyka Cię coś takiego...