Kryzys
Siedzę po ciemku, Anielka śpi. Wokół cisza, tylko ten deszcz słychać. Wczoraj mnie mój mąż rozczulił i znowu płakałam. Niby taka drobna rzecz, ale właśnie takiego go kocham. Wysłał mi zdjęcie spodenek, które kupił naszej córce. Częste nasze spotkania mi nie służą. W poniedziałek Anielka wymiotowała więc zostałam z nią w domu. Po południu przyjechał Mirek. Leżeliśmy na łóżku w sypialni, rozmawialiśmy, gdzieś między nami nasza córka. Tylko my już nie razem. Wiem, że po tym wszystkim ciężko byłoby do siebie wrócić. Tak wiele stało się między nami. A ja jednak chciałabym zaryzykować, spróbować. Lepiej żałować nieudanej próby, niż tego, że się nie spróbowało. Nigdy nikogo tak nie kochałam. To chyba jest prawdziwa miłość. Wiem, że powinnam na niego patrzeć teraz rozumem, a nie sercem, ale czasami nie potrafię. Gdy przychodzi kryzys. Chciałabym zacząć wszystko od nowa. Gdzieś w innym mieście, z dala od tego wszystkiego. Odkryć się na nowo. Czy jest to możliwe? Podejrzewam, że pewnie i tak...