Kryzys

Siedzę po ciemku, Anielka śpi. Wokół cisza, tylko ten deszcz słychać. Wczoraj mnie mój mąż rozczulił i znowu płakałam. Niby taka drobna rzecz, ale właśnie takiego go kocham. Wysłał mi zdjęcie spodenek, które kupił naszej córce. Częste nasze spotkania mi nie służą. W poniedziałek Anielka wymiotowała więc zostałam z nią w domu. Po południu przyjechał Mirek. Leżeliśmy na łóżku w sypialni, rozmawialiśmy, gdzieś między nami nasza córka. Tylko my już nie razem. Wiem, że po tym wszystkim ciężko byłoby do siebie wrócić. Tak wiele stało się między nami. A ja jednak chciałabym zaryzykować, spróbować. Lepiej żałować nieudanej próby, niż tego, że się nie spróbowało. Nigdy nikogo tak nie kochałam. To chyba jest prawdziwa miłość. Wiem, że powinnam na niego patrzeć teraz rozumem, a nie sercem, ale czasami nie potrafię. Gdy przychodzi kryzys. Chciałabym zacząć wszystko od nowa. Gdzieś w innym mieście, z dala od tego wszystkiego. Odkryć się na nowo. Czy jest to możliwe? Podejrzewam, że pewnie i tak to się wydarzy. Tylko to nowe życie zacznę już sama z Anielką. Każdy mi powtarza, że czas leczy rany, że jestem młoda (mam dopiero 31  lat), że jeszcze sobie kogoś znajdę. Tylko ja nie chcę już nikogo innego. Nie wiem czy potrafiłabym jeszcze zaufać. O ironio, a swojemu mężowi umiałabym ?! Pragnę tylko jeszcze drugiego dziecka. Nasza córka jest taka cudowna, że, aż żal, że nie będzie więcej takich...Ze łzami, z rozmazanym makijażem na twarzy, z deszczem za oknem kończę na dziś.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Huśtawka nastrojów

Wizyta teściów

Dlaczego?